05 grudnia 2025

Pożar





 

Pożar · Ola Budzyńska · Karol Miernik
Composer: Marek Dudziński

Właśnie Ola podrzuciła mi tekst

W tle płonęły znów
Wieżowce z Twoich snów
I koszmarów 

Sznur wiśniowych tkań
Zwiastuje pożar drgań 
Twoich myśli 

Założę się Boże,
Że mi nie pomożesz
Dzisiaj wstać

Panel Twoich źrenic
Świecił pod księżycem 
Naszych skarg

Gdy sama stoję tu
Twarz przybiera inny ruch

W tle płonęły znowu
Zlepki głupich rozmów
Deszcz porywa rozżarzone
Stada kataklizmów Twoich słów
Nie mogę znieść już rozżarzonych 
Nagich myśli
Niech ktoś coś wymyśli
W tle płonęła znowu
Masa głupich rozmów
Wiatr porywa rozżarzone 
Stada kataklizmów Twoich słów
Nie umiem rozgryźć już
Księżyców ani gwiezdnych
Drgań pożarów 
Rozszerzonych źrenic czarów
Słuchania zegarów
Boże mam już dość
Niech pomoże mi ktoś!


Rzeczy bardziej





Rzeczy bardziej, to iluzja, nie wiem, być może życie zatoczyło koło i jestem w punkcie sprzed, gdzie pragnienia utworzyły w głowie nagrodę, wyobrażone było motorem do działania i odczuwania, a wszystko co się wydarzało i żyło, było kierowane moim złudzeniem. To był jakiegoś rodzaju mechanizm obronny. Niemniej jednak, był to dobry czas. Czas poznania siebie, zajrzenia tak głęboko, że już oczy nie widzą, tylko serce drga rytmem, którego próbuję się uczyć, odczuwać, uciszać. Można, naprawdę można sobie zaprojektować życie wewnętrzne, nauczyć się czytać znaki, rozwinąć jakieś zdolności metafizyczne i czuć się dobrze sama ze sobą, nawet przeżywając smutek, dramat. Bo wewnętrzna projekcja to nie tylko światło, tu rodzą się zwątpienia, podszepty, niezrozumienie, wszystko, w czego posiadaniu, okazało się, była moja psychika, albo mniej przyziemnie - dusza, dysponowałam narzędziami "nie z tego świata". Człowiek to jednak dramat, sztuka odgrywana od środka, która potrafi zabić. Samozniszczenie na życzenie i ja to uczyniłam. Ale wiecie, przyszedł czas taki, że to wszystko, coraz rzadziej karmione, coraz częściej ranione, zaczęło obumierać. Próbowałam ratować, z drugiej jednak strony, chciałam żyć życie, nigdy nie wiem, czy następnego dnia się jeszcze obudzę i ile czasu mam przed sobą, ile miłości we mnie te doświadczenie zebrało, jak nauczyłam się życie i wszystko w okół szanować. I idę z tą miłością i ludziom oddaje, przelewam i im więcej, tym bardziej ona we mnie dorasta. I dopóki mam to w sobie i potrafię dawać, to będę żyła, by nie myśleć każdego dnia o tym, że ziemia na mnie czeka.   

Zapis z transkrypcji

15:01

I to znowu gdzieś poza normalnym obrotem rzeczywistości powraca, gdzieś znowu przepuszcza ta stróżka światła, metafizyczność mnie pociąga. No i wiadomo, coś tam w głowie sobie projektuję przyglądając to wszystko, ale codziennie staram się wstawać z tą myślą, że to znowu jakieś moje pragnienia, urojenia na wierzch (tu translator zapisał wierzby ) wypływają, że może bym chciała tak znowu czytać bez słów, rozmowy w sobie odczuwać. 

Że to nie jest naprawdę tym co mi się wydaje. Niemniej bardzo miłe są takie podróże i tak właśnie znalazłam tego Nilsa. Nigdy bym tego nie napisała, co teraz nagrywam, co teraz mówię, a wiecie co robię? właśnie kroję boczek, tak i przy tym krojeniu, własne myśli kroję, własne wspomnienia, uczucia. I to powraca, ja nie chcę żeby powracało. Nie chcę, to niepokoi moje życie, lubię swoje życie, nie chcę tej przeszłości, chce się od tego odciąć, nawet jeżeli coś miało pozaziemski wymiar. Nie mogę zaprzeczyć, miało, ale ile urojeń moich w tym było, to tylko ja wiem, albo nie wiem. No właśnie, teraz cebula. Teraz będę kroić cebulę więc sobie popłaczę trochę. 

15:07

(Pewnie teraz leciał utwór Hammers Nilsa, skoro o nim gadałam). 

Bardzo lubię młoteczki  nilsowe, to taki utwór, który między jednym a drugim uderzeniem (translator leżeniem zapisał) jakąś chwilę akcentuje, że coś trwa, coś nowego, wciąż podąża raz dwa raz dwa. Berni niestety nie lubi, nie, że nie lubi Nilsa, kiedyś już ustaliliśmy, że najsampierw Nils, a potem On (śmiech). Ale drażni, drażni Go może powtarzalność tego rytmu, gdy te młoteczki uderzają pach pach pach, w ogóle bardzo dużo rozmawiamy o muzyce, jak gdyby dzieląc się naszymi odczuciami muzycznymi, poznajemy w ten sposób też, ten wielki świat uczuć, jego kolory, które kryją się w każdym człowieku i w każdym są inne, siebie poznajemy, bo to ważne, jaka muzyka gra w sercu. Dyskusje o muzyce, no nie tylko zachwyty, bo i narzekania. Lubimy nawet trochę się sprzeczamy. Bo coś mi się nie podoba, co jemu bardzo gra i on już 150 raz mi powtarza że, że to jest dobre, drepcze po salonie, głowę wznosi w zachwycie w tych swoich wielkich słuchawkach, odcinających Go od świata i od życia, czasami ode mnie, która ma akurat dużo do powiedzenia (śmiech) i tak drepcze, w powietrzu gra na różnych instrumentach i ja już wiem, że go unosi, ale ten 151 raz muszę powiedzieć prawdę, że to nie gra we mnie i już. Dobra, mamy też swoją playlistę domową, do której zawsze uzgadniamy co dodajemy, co chcemy by grało w tle naszego życia. Muzyka muzyka to jest życie, prawda? I widzicie, ja nawet w monologu dygresyjnie odpływam i pewnie nic tu ważnego nie ma i mnie się też już na ten moment takie wydaje. 

Jeśli uznacie mnie za chorą psychicznie...



Ten kolaż, wisi u nas w toalecie.


Do rzeczy bardziej

you look like rain







04 grudnia 2025

Preludium do rzeczy bardziej

Nils Frahm live at la Villette Sonique 02 06 2014






Dzień dobry osobo odbierająca. Tak mnie przywitał Tata. Jakieś milczenie we mnie przez chwilę, jakiś zgrzyt, bo chyba nigdy nie pogodziłam się z przeszłością, z uczuciem odrzucenia, które nadal nie wiem, czy nie istniało tylko w mojej głowie. Pewnie tylko.

Przecież jestem Twoją córką!? powiedziałam. Już chciałam powiedzieć: przecież wiesz co urodziłeś, przecież wiesz, co spłodziłeś, chociaż z obiema wersjami, to galop myśli raczej, przystosowany do wariactwa bezosobowego, aby wejść z nim w drogę sarkazmu. Powiedziałam - przecież wiesz kogo wychowałeś, nadal jestem Twoją córką, nie osobą. 

- Tu bym polemizował, bardzo muszę się pilnować, by zwracać się bez określenia płci, bo będą karać, nawet przez telefon :) 

Oczywiście, to wszystko żarty, ale ile wspomnień obudziły takie niewinne słowa.

Teraz sobie myślę, że córka nadal określa płeć, więc jak to będzie?

Ale nie o tym chciałam, to wpadło w międzyczasie (tata zadzwonił) w pierwszą literę zapisania tu moich rozmyślań, które od nocy, od tygodnia, roku, 10, 15 lat snuję. Ale najpierw noc. Wspominałam, że ludzie różne ścieżki u mnie wydeptują i to właśnie z tego ich dreptania, euforia nocna przyszła, bo ktoś wygrzebał Nils Frahm live at la Villette Sonique, to jest najwspanialsze nagranie koncertowe, które mnie kiedyś rozpuściło i przepadłam w miłości do Nilsa Frahma. I możecie odmówić sobie jego usłyszenia, a najlepiej z wizją zobaczenia, ale żaden inny koncert, nie zastąpi tych emocji, które odkryłam tutaj. No może, jeszcze podobne, można znaleźć  Nils Frahm Boiler Room x Dimensions Opening Concert Live Set  Oczarowana, oniemiała, jak może brzmieć muzyka, jak można ją grać, całym sobą. I żadne nagranie, zapis koncertowy, czy nawet studyjny, nie jest taki sam. Odkryłam, że nawet oddech, przełknięcie śliny, zmrużenie oczu, czy szmer, przyczynia się do nowej interpretacji utworu u Nilsa. Zatrzymanie, powolniejszy dotyk klawiszy i już Nils, jakby zaczynał zupełnie na nowo. Zapis zniknął z bloga i mojej playlisty, ale pozostał tytuł (nocą wypłynął) i znalazłam, bo ktoś przed usunięciem przez Arte, zarządzającego Nilsowym zapisem koncertu, skopiował i ponownie udostępnił. Matko i rozpisuję się o Nilsie, a to miało być tylko preludium, do innych rzeczy, powiązanych ze słuchaniem "odkrywkowym" z mojego bloga.

Obiecuję wieczorem dokończyć. Póki co, posłuchajcie Nils Frahm live at la Villette Sonique



30 listopada 2025

Czułość w objęciach Ambientu



Czułość, tyle czułości, człowiek blisko człowieka, wtuleni, zasłuchani, rozmarzeni, ocierający łzy wzruszenia, też wzajemnie. Nie, na tym fragmencie filmu, to nie my. Gdzieś dalej na wielkim łóżku sceny, przyuważyłam tę czułość, przesłuchując tego, co się nagrało (wycięłam). VII Pomorski Salon Ambientu, tej intymności, eteryczności ludzi zjednanych w dźwiękach, nie zapomnę.



 

Oczywiście, Oleńka, Ola Budzyńska najważniejsza.



PS Wszyscy ludzie wyrazili zgodę na publikację wizerunku w mediach.

28 listopada 2025

PŁUCA

 



Muzyka mnie sama znajduje






Willingness



Chodząc na palcach ponad podłogą, nic nie jest tym, czym się wydaje.



Willingness - Underwater



Willingness -  Hurricane




26 listopada 2025

Nobody Knows My Name


 




Pani  codziennych listów ja bowiem nie wytrzymuję, nie jestem w stanie ich wytrzymać. Odpisuję na przykład na Pani list, a potem leżę w łóżku na pozór spokojnie, ale całe moje ciało drży i o niczym innym nie wie, jak tylko o Pani.

Elias Canetti, Listy do Felicji. Tom 1



Nieporadność moją i twoją przecież, bo mieszkasz we mnie, chcę swoim imieniem na kształt życia pisać, próbuje układać zdrewniałe słowa strugam w imię spełnienia myśli rozkładam, w boleniu jestem mistrzem w tęsknocie przegraną budzę się nocą, która w blasku słońca zapomniała że była, życie mi z oczu zabrała, chcę uśmiechu w sercu więc przed lustrem próbuję dławiąc się przy tym myślą nieswoją przytulam dłoń, która była blisko spojrzenie, które zdjęło ostrożność, nic nie chowam, umieram, żyję. 



25 listopada 2025

O miłości




Fromm, to niezwykle irytujący (no dobra, trochę też intrygujący) człowiek był, jego nazewnictwo, tezy: zaszufladkowane, nazwane, opisane. Wszystko sprowadza się do miłości. Owszem, nadal uważam, że [...] Bez miłości ludzkość nie mogłaby istnieć ani jednego dnia. Tylko po co te etykiety? Myślę, że ktoś powinien przełożyć na nowo, zrekonstruować jego dzieła, unieważnić rzeczy, które gryzą się z ideą teraźniejszego życia, relacji międzyludzkich, czy miłości. To tylko taka luźna myśl.

Wahadło powyżej, dwa bujnięcia i już sekunda (trochę mniej niż dwa). Sekunda za sekundą życia, które mam tylko jedno, bez żadnych prób, przymiarek, od razu skok na główkę w nieznane. W tym momencie nie jestem już tą samą osobą, która weszła tu, przed chwilą. Nawet deszcz, czy może śnieg z deszczem pada teraz odwrotnie, jakby do góry głowami. A jednak coś się w człowieku zatrzymuje, zachowuje, ta zdolność do refleksji nad tym, co właśnie przemija, wybieganie w nieznane, czy po prostu patrzenie na otaczającą rzeczywistość, tu i teraz. Zdaje się, że nie do uchwycenia, wszystkie trzy czasy na raz w człowieku (zwariowalibyśmy w trymiga). 
Kieruję swoje myśli dalej, do utworu Fromma "O sztuce miłości" bo już widzę, że inne dygresje wyprzedzają to, o czym chciałam napisać, nad czym się chciałam pochylić, zastanowić i to jest właśnie przykład na to, że żadna myśl nie jest stałą, jak mówiłam, wchodząc tu, byłam kimś innym niż teraz. 
Autor uważa, że praca twórcza, jest tylko częściowym rozwiązaniem problemu istnienia, załatania dziury samotności i tęsknoty li tylko w momencie samego zespolenia się w procesie twórczym. Niestety nie brał pod uwagę czynników takich, że człowiek potrafi żyć tym, co tworzy w swojej głowie 24/h. napisał: odnosi się to jedynie do pracy twórczej, którą ja sam planuję, wykonuję, oglądam jej rezultaty (nie do pracy przy obsłudze maszyn, biurowej, lub jakiejkolwiek innej pracy).
Że niby tylko wtedy jest ten orgiastyczny stan. Jakby w ogóle nie wiedział o tym, że praca twórcza, to niekoniecznie plan - działanie. Że człowiek może tym żyć cały czas, jakby w przez siebie tworzonym świecie, który przystosowuję do swoich potrzeb, stanu zdrowia, rytuałów codziennych, spontanicznych poruszeń, zachwytów. Jestem stale w byciu, byciu w miłości, byciu miłością, miłością do ludzi, z ludźmi, innymi stworzeniami i moja twórczość, jak najbardziej się do tego zalicza, nie dlatego, że poszukuję tymczasowego zespolenia, ale jest ona moją miłością, przy której żyję, z którą żyję, rozwijam się, lubię być. Przecież te zespolenie w miłości, ma różne twarze, niekoniecznie musi człowieka z człowiekiem zszywać. Nas z B. nikt nie zszył, nadal jesteśmy indywidualnościami, ze swoimi miłościami, miłostkami do życia, w życiu. 
I znowu mi uciekło, no swojej niepamięci, to akurat miłością nie darzę, chociaż czasami darzę, ale nie teraz. Nie obiecuję, że dopiszę, bo wiadomo.


PS wszystko pogrubioną czcionką, pochodzi z książki Ericha Fromma- O sztuce miłości

Apparat - An Echo Skips A Name (alternate take)


 

Godzina umarcia, odnotowano 12:31

Miłość



Album A Hum Of Maybe ukaże się  20 lutego 2026 roku nakładem Mute


Cały czas, roztrząsam w sobie - gdzie na koncert?

Stary Maneż w Gdańsku, przyzwoita akustyka, nie trzeba podróżować i włóczyć się po obcych hotelach. Berni odpuszcza, bo ja chcę na płytę, pod scenę wiem, że nie potrafiłabym usiedzieć na dupie, a On, wolałby w lożach, czy jakichś tam balkonach na piętrze. 

A2 Wrocław, nie byłam nigdy, nie wiem jaka akustyka, za to spotkanie z ulubionymi człowiekami to +100 ♥️ do rekompensaty za wszelkie nieudogodnienia podróży.

Dochodzi jeszcze Tauron w Katowicach, absolutnie nie jestem festiwalowa.

22 listopada 2025

flora cash - pyramid scheme (unreleased)

 



Cały dzień w sobie układałam to, co się we mnie wydarza. Wyłączam się na ludzi. Na siebie się wyłączam. Coś mi spokój, życie mi coś odbiera, bo znowu płuca wypluwam, jak głowa i serce nie trybią, to od razu ciało się ziemi domaga. Ale była też euforia sobotnia, przesyłka sobotnia. W czwartek późnym wieczorem dorwałam, miałam otrzymać przesyłkę we wtorek, cuda się zdarzają, przyszła dzisiaj. Mam, mam pierwszy tom Kafki listów do Felicji.




20 listopada 2025

Otwieram usta


by pogłębić ich czerwień, słowa z pomiędzy dziewczęcych zębów wysykuję, utyskuję, rzucam kurwami, bo już nic zobaczyć niepodobna. Gdzie są moje okulary? Czy ktoś widział moje czerwone buty? Powracam do ust i znowu nie mogę dotrzeć, do tego, jak je zacisnąć, by nic już nie mówić, by wszystko myślało się bez odległości. Kilka godzin, to jak kilkaset kilometrów, nie mogę przypomnieć sobie  wczoraj, gdzie była ta droga, znaki, którą ręką prowadzić czerwień, by nadać kształt na zawsze. Nie śpię. Rumienie się niedostatecznie, może więcej ciepło, może mróz sprawi, że nabiorę podobnych odcieni, a potem myślę znowu, czy tych ust, w serwetce nie zostawić.














Biegałam po dworcowych księgarniach i szukałam Kafki.



ENJOY NEW - The Peaks by Art School Girlfriend.


 

Semaphores

Simone White - Semaphores




 

19 listopada 2025

Tired Eyes, Waking Hearts

 



Message To Bears - Open Lungs

Letters to Felice

 



Najpierw zafascynowała mnie historia tego albumu, wiadomo, Kafka interesuje mnie od zawsze. Nie będę kopiować opisu z bandcamp, ale niteczkę do, zostawię. Oczywiście pierwszy utwór jaki kliknęłam, To Listy do Felicji, która wywarła najistotniejszy wpływ na życie i twórczość Kafki. A sam Kafka na inne pokolenia artystów, pisarzy, filmowców, muzyków, I od razu przepadłam, bo chyba mi brak Trentemoller i Lulu Rouge, a utwór ten natychmiastowo te dźwięki przywołał. Pozostałe są już różne, ale mimo to, przypisana im historia, robi swoje. 

To może fragment, początek Listy do Felicji - Franz Kafka


"(Na papierze firmowym Zakładu Ubezpieczeń)

Praga, 20 września 1912

Wielce Szanowna Pani!

Na wypadek gdyby Pani, co jest zupełnie możliwe, nie mogła mnie już sobie przypomnieć ani trochę, przedstawiam się jeszcze raz: nazywam się Franz Kafka i jestem tym człowiekiem, który po raz pierwszy przedstawił się Pani w Pradze na wieczorze u pana dyrektora Broda, a następnie przez stół podawał Pani, jedną po drugiej, fotografie z podróży pod znakiem Talii, i wreszcie w tej ręce, którą teraz uderza o klawisze maszyny, trzymał Pani rękę, którą potwierdziła Pani swoją obietnicę odbycia razem z nim w przyszłym roku podróży do Palestyny.

Jeśli wciąż jeszcze ma Pani ochotę na tę wyprawę - wtedy powiedziała Pani, że nie jest w swych postanowieniach chwiejna, a i ja nic takiego u Pani nie zauważyłem - to będzie rzeczą nie tylko wskazaną, lecz bezwzględnie konieczną, ażebyśmy już teraz starali się porozumieć co do tej podróży."


*Nie jestem w posiadaniu żadnego z tych tomów, to moje małe marzenie.



I  obiecana niteczka do albumu Now Claims My Timid Heart

18 listopada 2025

Wake Up Strange

Look At Us

Archive, ale nie jak Archive, drugi singiel, zapowiadający album Glass Minds’ out on Dangervisit (2026)





Wstążki duszącej pary umierających marzeń, wałęsające się w chodnikach liści z jesieni, wsiąkające w jałową krainę iluzji. To miejsce skażone spamem pokuty za wu wei. Było kiedyś domem fikcji literackiej, ze snów zrodzonej, wyimaginowanym cieniem z rozpaczy po tym, co nie zaistniało. Spotykaliśmy się w symbiotycznej przeszłości, nigdy sobie nieznani, na granicy przestrzeni czasu teraz, który kształtowaliśmy snami. Nasze miłości nigdy się nie wydarzyły, słowa nigdy nie wypowiedziały, ale rozkwitały. To przestrzeń, która nigdy tak naprawdę nie była rzeczywista. Ludzie przychodzą i odchodzą. Ocean wiecznego zatracenia. Moje echo lamentów. Wszystko nienarodzone i nieumarłe. Zagubione i odrodzone. Mgliste pogrzeby poranków, po snach z którymi zostajemy sami. Ulubiona doktorka Kasia S. właśnie złożyła mi życzenia z okazji narodzin, na moje wspomnienie beztroski, pierwszego dnia życia. Wyrozmawiałyśmy sobie, że zrobi to też jutro - zaproponowała. Razem zakopiemy te wstążki senne, które lubią w dzień powiewać. Rozumiecie, jesień, wiatr porusza wszystko. Góry powstałe ze strachu, ich grzbiety przekroczyły ziemskie granice. Bez lustra, jest pamięć po tym, co wydarzyć się nie było. Doświadczanie zmysłowe. Empiria.

 




16 listopada 2025

In Fantasia

 

Kishi Bashi (Kaoru Ishibashi)


Przyszedł na świat w roku 1910, najprawdopodobniej w południowym Tyrolu. Wielki, opasły stwór mierzący 192 cm. Wciąż wymaga uwagi. Włóczy się za mną, bo nieść go nie mogę. Wożę go po złożeniu przedniego siedzenia, inaczej nie wejdzie, a i tak cały samochód zajmuje. Kto by pomyślał, nieodłączny kompan, towarzyszący mi od siedemnastego roku życia. I nie! Ja wcale nie wybrałem go sobie. Bo jakbym mógł skazać się na tak nieporęcznego przyjaciela przeszkodę, której w moim małym mieszkanku muszę wciąż ustępować. Nie przyjmuję gości, bo zaraz on staje się głównym tematem rozmowy. Sam na sam z kobietą? Ależ skąd! Już od dwóch lat nie miałem kobiety, bo ten stoi i gapi się, pilnuje jak przyzwoitka nie pozwalając na zrelaksowanie intymne. Wepchnąłem go kiedyś do łazienki, na nic się to zdało, bo sama świadomość jego obecności wpędzała mnie w obłęd. Mam dopiero 35 lat i wyglądam, że tak powiem nie najgorzej, ale życia nie mam, żadna kobieta mnie nie zechce, bo gdyby miało się zdarzyć, to musiałoby u niej. Przy mojej skromnej pensji nie mogę sobie na wiele pozwolić, ale o niego dbać muszę, bo kurczy się w wilgoci, wybrzusza na zimnie, wykrzywia i nie raz musiałem go swoim płaszczem okryć, ciałem dogrzać, w efekcie czego on zdrów nienaruszony, a mnie grypa zjadała powoli. Do tego wygląda jak słusznych wymiarów kobieta z nisko osadzonymi biodrami, nikłą talią i zwisającymi ramionami, jedynie szyję ma długą. Och, tę chwytam najchętniej, podniósłbym go za nią i rozbił, roztrzaskał o podłogę. Pewnego dnia, w samym środku orkiestry jak mnie tąpnie, to nie ręczę za siebie. Wykrzyczę swą miłość do sopranistki, może tym jej serce poruszę, utratę etatu w sobie zduszę i odejdę, będę wolnym człowiekiem.





W utworze In Fantasia, kontrabas to majstersztyk budujący emocje. Najsampierw przestrzeń, ambientowa plama, bardzo eteryczna, rozchodzi się w skrzypcach i wokalizie. I potem on, długie nuty w dolnym rejestrze, początkowo subtelne, wyczuwalne w człowieku drżenie, przechodzi w taniec z wiolonczelą, zaczyna oddychać, nabiera mocy dając fundament szerokim, smyczkowym legato, pozwala rozwinąć się skrzypcom. Dramaturgia, głębia, zanurzenie i stopniowe wyciszenie. Uwielbiam, doskonały w trasę.


*Opowiadanie napisałam po zapoznaniu się z niezwykłym utworem literackim "Kontrabasista"


sentyment

 bppremiera ( jakieś odpady z tworzenia)

SENTIMENT



Rosa poranna ubrała wyobraźnię, malując utracone buty w bezruch ciał i ręce splecione na głowie niczym korona. Zwinięty w rękawie kolejny dzień, topi myśli głośniejsze niż słowa w poślizg atramentu na języku, żyjący blisko uśmiechu w śnie zmęczonych ścian, przełączników systemu i ust literujących tytuły powodzenia. Muszę się jeszcze spakować, będę tęsknić, trochę bardziej niż przed sekundą i trochę inaczej niż przed rokiem. 


kiedyś
 

14 listopada 2025

Kąpiące się głowy

 




Straciłam głowę, zupełnie. W ubiegły czwartek, byliśmy świętować i kiedy wyszłam zapalić, spostrzegłam głowy w klatce. Zaglądam nieśmiało, gdyż widzę mężczyznę krzątającego się, zbierającego do wyjścia. Ale rozumiecie projekt z ludźmi, przybrał w okamgnieniu nową postać, formę. Więc pukam, po chwili już szarpię nerwowo za klamkę drewnianych, starych drzwi z okienkiem i myślę, by od tyłu nie było jakiegoś wyjścia, bo światło pstryk, a ja będę musiała biec i tyłu szukać, a wcale to nie takie proste. Ale podszedł, podszedł pan, otworzył, ale głowy nie chciał sprzedać, klatka obwiązana łańcuchami i tylko wszystko, albo nic. A potem, tyle wolnego było, a ja z głowami w sobie jeździłam, obecna nigdzie, jakby tylko to w życiu się liczyło. Umawiałam się to pan nie mógł, to znowu ja, wczoraj miałam być, ale kładąc się po drugiej spać, przeczytałam wiadomość od Breitcików, że w południe wpadną i już spać nie mogłam. Południe było tak fascynujące, że trwało do zamknięcia sklepu z głowami. A dziś, dziś pojechałam w deszcz do sklepu ze starymi przedmiotami, po głowy. I są.


Teraz jeszcze bardzo mocny zachwyt, taki co to człowieka w gardle dusi, napina i jakby brakowało powietrza, nie wiem czemu tak, ale mocno tąpnęło. Usłyszałam w  Sejsmograf  Patrzę teraz, pod wyświetlaczem, jest moja łapka w górę, czyli znałam. Ale nie mam pojęcia, jak to się stało, że nie pamiętam. These New Puritans - A-R-P



13 listopada 2025

DLACZEGO NIEDŹWIEDZIE POLARNE NIE ŻYWIĄ SIĘ PINGWINAMI?

 






Najsampierw Wierzby, Wierzby o świcie, obraz olejny namalowany przez Łukasza Breitenbacha.


Czujecie ten spokój? Jakby obraz szeptał delikatnie, przez mgłę, wchodził w dialog z człowiekiem.  - To tylko pejzaż, to tylko światło, to tylko ty. I stałam tak z tym obrazem, słuchałam i już nie wiem, co się więcej w tym momencie działo. Chciałam odpowiedzieć, że znam to światło, te miejsce, nie wiedziałam tylko czy powiedzieć, że znam siebie, bo to nie byłoby prawdą i chyba nic nie powiedziałam i widzieć przestałam i ta mgła zrobiła się jeszcze bardziej poranna, pozostawiając u podnóży rosę. Horyzont, światło, być może w pamięci rozświetliło wspomnienie znajomego ze snu miejsca. Pewnie pod te wierzby biegłam, patrząc jak mgła tonie. I tak jest z każdym Breita obrazem, on nie opowiada historii, on maluje tak, że potrafi człowiekowi, jego własną przypomnieć. Mogłabym zamieszkać w tym obrazie i na pewno, nie czułabym się samotnie. Szukałabym końca i początku. Obraz zamieszkał we mnie, u mnie. 


I teraz znalezisko. Ponowne odkrycie tego, co już 12 lat temu odkryłam i się podziało, podziało nie gdzie indziej, tylko na moim blogu, ale różne ścieżki tu ludzie wydeptują i na wierzch wypłynęło, jak wiele innych rzeczy ważnych, albo niegdyś istotnych. 

Sigury. Ten zapis koncertu, jest mi tak jednaki z tym obrazem, tak pasujący harmonią, oddechem. 

sigur rós - nýja lagið


Zapomniałam o Pingwinach? Nie, nie zapomniałam, ale wiecie dlaczego niedźwiedzie polarne nie jedzą pingwinów?

Odp. A - bo są niesmaczne?

Odp. B - bo mieszkają na dwóch różnych półkulach








07 listopada 2025

ENJOY NEW - Gísli Gunnarsson - Glókolla(Official Music Video)




 

Moje uwielbienie do muzyki islandzkich wykonawców, nie ustaje. Od czasu, kiedy Sigur Rós wydało swój najpiękniejszy w moim odczuciu album Valtari  nie udało mi się tak samo, zachwycić ich muzyką, wciąż poszukuję tej mgły, niejasności, tajemnicy w dźwiękach, słowach. Gísli Gunnarsson dał mi to dzisiaj.



05 listopada 2025

enjoy new - Mitch Sanders - Mum (feat. Tricky)

 


Człowiek odpala maszynę, maszynę łączącą ze światem, zasiada przy stole, ruch ręki klik klik, omija wyskakujące maile, bo przecież środa, trzeba zebrać muzykę, którą twórcy zasiali i od razu jak śnieżyczkę, czy innego krokusa wczesnego, na połaci bieli oczy wypatrzyły, tego jedynego, co od pierwszych nut umarcie powoduje. Z pięć razy powtórzyłam, że już umarłam, przepadłam, że moja otwarta dziura na plecach, dziura po kuli na samym środeczku, na wysokości obojczyków, znów przepuszcza, mimo, że zaklejona, bo tamtędy mi dusza od prawie tygodnia ucieka.


04 listopada 2025

ENJOY NEW - Cloud Tangle - Desire Path


 


Cloud Tangle - Desire Path 

Mistrzowie dygresji



 

Coś mi się otworzyło w głowie, jakiś rozświetlający umysł punkcik, tąpnął bez opamiętania. Ach przypadek, ten wielki scenarzysta olśnień. Nie raz już myślałam, kiedy mnie wiódł na pokuszenie, że coś jest po prostu niechcący, do chwili, gdy z tej przypadkowości wytlił się subtelny sens, który nie dawał mi spokoju. Zupełnie jak teraz. I zapewne do jutra zgaśnie. Chciałabym, by upadła teraz szklanka z herbatą, a ja w jej plamie będę czytać, odnajdywać zaprzeszłe. Nie no, żartuję, ale to taki cichy bunt przeciw logice zaistniałego. I teraz doszła dygresja. O tak, kochamy dygresje, to nasze herby i sztandary, jak muzyka Szopena narodowym dobrem. Zabrzmi to jak żart, ale dla mnie to Disco Polo muzyki poważnej w wersji salonowej. Wszyscy znają, nikt nie słucha, ale potrzebujemy tego emocjonalnego mechanizmu, kolein odczuć w które wpadają ci słuchający, bo tak trzeba z nabożnością, jak przed świętym sakramentem narodowej pamięci, melancholii. To samo dzieje się z Disco Polo, tylko miast salonów - wesela i tu na odwrót, nie wypada nie zatańczyć, bo każdy przecież zna ten rytm, bo to też muzyka większej części narodu. Kiedyś rozmawiałam z R., że moja droga muzyczna przeszła drogę od Armina van Buurena, do Arvego Henriksena, a teraz kiedy o muzyce... kolejny przypadek, nawet nie subskrybuję, ale proszę bardzo, bez subskrypcji, z powiadomienia, Armin w wersji piano, z orkiestrą. Moje zdziwienie, ten przypadek niejasny, bo Armin to Dj, muzyka techno, a tu proszę. I już punkcik myśli wyfrunął, złapał tę niteczkę i poleciał. Sens z nimi za rączkę pobiegł. Ciągu dalszego nie będzie. Nigdy nie ma, więc jak obiecuję, że coś nastąpi, coś kiedyś dopiszę, to nigdy nie wierzcie. Te kiedyś znika po chwili, przysłonięte następnym dyskursem. I taka też, jest ze mną rozmowa.


Tam u góry, to część mojej instalacji, niedopracowana i też przyznam, że punkcik uciekł, bo już z 5 razy koncepcję inną rozważałam, dopiero pięć :) 



01 listopada 2025

Roger Eno - Spell




Przepływ myśli 

(zarejestrowany z pomocą transkrypcji)


Nie można mieć nic na zawsze, ludzi nie można mieć na zawsze i tylko dla siebie. Życie połączyło mnie z osobami, które dużo mnie nauczyły, otworzyły we mnie inne drogi, światy wewnętrzne. Osoby do których chętnie wracam, są jak przypomnienie walki samej ze sobą, którą wygrałam. I to zawsze są miłe powroty, nigdy zobowiązujące, natomiast nadal odkrywcze. Tęsknię za takimi osobami, bo wiem, że dały mi coś, czego sama bym w sobie nie znalazła. Są też ludzie, którzy są moim lustrem, relacja z takimi, pokazuje mi, kim jestem, ale to nie zdarza się często. Właściwie, to te same osoby, co powyżej. Są też tacy, z których zetknięciem wypływają na wierzch obrazy, które bolały, błędy, które popełniłam i takie osoby też wracają na moją drogę. Godzę się na to, bo taki powrót przypomina mi, że nie powinnam w tym miejscu zostawać. Wszyscy ludzie w moim życiu, właściwie jestem nimi wszystkimi, jestem stworzona z ludzi, których spotkałam na swojej drodze, są mi bliscy. To nie tak, że ich naśladowałam, chciałam być jak oni, nie zawsze mi się podobali, czasem wręcz przeciwnie, ale pokazywali mi, że to, co mnie w nich drażniło, jest też we mnie. Osoby, które pięknie mnie prowadziły, pozwoliły mi poznać siebie, rozwinąć się, polubić, pokochać, do nich też wracam, z czułością rozmawiam, kiedy nasze ścieżki znów się przecinają, chcę oddać im wdzięczność, że były, są. Nie wszystkie te osoby myślą  jak ja, nie wszystkie widzą świat w podobny sposób, i na powrót ja jestem w ich drodze, tak jak one kiedyś były przy mnie, w mojej. Jakby ponowne poznanie, zajrzenie w siebie, odkrywanie nieodgadnionego, potrzeba rozmowy, poruszenia, rozedrgania, które pozwoli dalej kształtować siebie, trwała w nieskończoność. Kiedy po latach spotykam takie osoby, czasem czuję wstyd, że kiedyś ich nie rozumiałam, a właściwie, że nie rozumiałam siebie, bo to nie ten człowiek mi coś uniemożliwiał, tylko ja sama tkwiłam w wyobrażeniach, zaściankowych prawdach, nie potrafiąc przyjąć tego, co mi dawał. Czułam się udręczona, wszystko to oczywiście, działo się w mojej głowie. Dziś patrzę innymi oczami, z wdzięcznością, że tacy ludzie stanęli na mojej drodze. Zdarza się, że taki człowiek nadal nie jest świadomy tego, co we mnie poruszył, czy...

cdn. 

30 października 2025

ENJOY NEW - aeseaes - Climb (Official Audio)

 



Nie wiem, jaki dziś dzień. W każdym razie, zawsze w środy i piątki są nowości muzyczne. Czekałam do 23:00, na premierę  All India Radio - The Unified Field (Full album). Zasłuchana chwilę wcześniej w debiutanckim albumie breathe. - For Your Darkest Days, których słucham już od dłuższego czasu, no ale album pierwszy. W międzyczasie, pojawiły się na moich uszach słuchawki z aeseaes - Climb i ten utwór, jest dla mnie zwieńczeniem dzisiejszego dnia. 

Matko, jakie to cudne.

29 października 2025

Szum - Ola budzyńska i Karol Miernik (official video) lyrics

Jeszcze raz, już z oficjalnym klipem. To są tak piękni ludzie, młodzi bardzo, zdolni jeszcze bardziej. Ola, multiinstrumentalistka studentka Akademii Muzycznej, ma starą duszę, jak ja. Rozumie świat, jakby w nim już była i wróciła po to, by ludzi nauczyć wrażliwości. Marek, przyrządza świetną kawę, na dziesiątki sposobów i wciąż poznaje nowe (Ola również). Matematyk, fotograf, muzyk. Tyle lat razem, jak stare, dobre małżeństwo. W wolnych chwilach, włóczą się po świecie, bez celu, celem jest droga, ot, po prostu wyruszają i zbierają życie, doświadczenie. Klip jest zlepkiem zapisów z drogi. Są już słowa, już rozumiem i to jest tak niezwykłe, to jak Ola mnie słuchała, co wzięła do siebie, co ją zainspirowało w naszych rozmowach, spotkaniach.

Szum
autorką tekstu jest Ola Budzyńska

Znów znikamy w punkt. 
Nad złotą plażą słów. 
Znam na pamięć tylko twój głos 
Słyszę tylko ciebie. 
Rozprowadzasz nas, po ciemnościach znaczeń
Spójrz w twych ruchach ginie czas. 
Słyszę tylko ciebie. 
Szum twych szeptów, 
Doskonale mi się składa w całość
Do której tylko my mamy wstęp. 
Znów znikamy w punkt. 
Nad złotą plażą słów. 
Znam na pamięć tylko twój głos. 
I słyszę tylko ciebie. 
Szum twych szeptów
Doskonale mi się składa w całość 
Do której tylko my mamy wstęp. 
Znów znikamy w punkt. 
Nad złotą plażą słów. 
Znam na pamięć tylko twój głos 
Słyszę tylko ciebie.


ENJOY NEW Ola Budzyńska - Szum

 


To jest dla mnie szczególny utwór. Dziękuję Olcia. 
Czekałam na jego oficjalne wydanie, nazwanie, chyba od czerwca ubiegłego roku. Oczywiście zatracałam się w studyjnym rejestrze, nagranym podczas wizyty Oli w audycji SEJSMOGRAF do której zaprosiła Ją Kinga Krasuska, oraz tym, co udało mi się zarejestrować podczas koncertów. Nadal nie znam słów, nie umiem ich odczytać, usłyszeć. No właśnie, to wszystko przez SZUM. 
Olcia dziękuję za nieustające drżenie serca.

Elinborg - Vatnsins Verur




Dotyk, tak subtelny, że nie wiem, czy jeszcze istnieje, więc nie otwieram oczu wsłuchana. 
Zaczyna się podobnie, zawsze to samo, znajome jak grzech. Kończy, gdy pytam samą siebie, ściskając słowa za gardło, po cichu, czy ja jeszcze potrafię zaufać. Zrzucam kołdrę, przerażona siadam i chcę wierzyć, że to sen, że to nie ja na tej ulicy z rozwianymi włosami, sercem, uciekam, że zaraz się obudzę i widzę cień, nie wiem, czy jest tam naprawdę, czy tylko w mojej głowie. Cisza między nami jest miękka, pulsująca. Znowu uciekasz? i wiem, że to zdanie padło już w innym życiu, spowodowało przepływ tępego bólu, ustępując lekkim zawrotom głowy, jakby ktoś nagle przywrócił mnie do życia. Odpowiadam nie, chociaż nie jestem pewna czy prawdziwie. Więc po co ta noc, deszcz? Zmierzamy w tym nie wiadomo dokąd, odgrywamy role gładko, jakbyśmy recytowali dialogi z podręcznika savoir-vivre'u. Chcę sobie przypomnieć, że coś jeszcze czuję, że to mi właśnie sen zabiera. Noc wypuszcza mnie z objęć, a ja snu się trzymam. Dośnić cokolwiek. Może to on zgubił rytm. Zamknęłam oczy, jest tu, jakby czekał na moje pozwolenie, na oddech, kołdra taka ciepła.

20 października 2025

Kropla Twojego Oceanu i Nieba




 Małgorzacie


Świt się pochylił, jakby chciał zobaczyć na co patrzysz,

powietrze zapomniało oddychać

nic nie jest tylko, gdy Twoje myśli stają się lustrem, którego nie trzeba nazywać

w ogrodzie, w tym co ziemia oddała

układasz dojrzałe słowa, z których wyrasta życie

kiedy poranek jeszcze nie wie, czy będzie snem czy dniem,

kiedy cisza jeszcze drży

Ty sny kołdrą ziemi przykrywasz


Wzrosną obfite, nienazwane rzeczy,

upięknione alfabetem Twoim, powstałym z ruchu dłoni

poprawiasz włosy

a dzień jeszcze nieotwarty już teraz lekko powietrze porusza

rzeczy stają się sobą, jakbyś je uczyła oddychać,

przywracasz im czułość

pozwalasz słowom na boso chodzić,

by mogły od siebie bez lęku odbiegać


Dokąd chodzisz, gdy brakuje Twojego powietrza

Świat nie śni, kiedy milczysz,

rzeczy nie wiedzą, w którą stronę się zwrócić, podążać


Niech Ci się darzy Małgoś, a życie piękni na melodię, jaką mu zanucisz

Beata "Soe"



17 października 2025

TEHO TEARDO - Laura Palmer's Theme

 




Minimalistyczne i przestrzenne. Tak pewnie oddychała Laura, zanim świat ją złamał. Ruiny wspomnień świat po tragedii, albo napięcie w ciszy.  Wszystko co było przed, albo co zostało po wszystkim. Surowe, przezroczyste, pełne przyciszeń, jakby  odpływało w cień, zabrało ze sobą ból.



16 października 2025

Nowe



Przecież wiesz, że tam, nic dla mnie nie ma. Tworzę nowe. Wyciągnęłam szufladę. Nie z komody, ale zgrabną szufladkę, najpewniej używaną niegdyś w biurach do segregowania dokumentów. Mam ją, mam ich kilka, z rupieci, które dostaję od ludzi. Wszystkie te zapomniane starocie, walające się w piwnicach, garażach i przydomowych komórkach. Teraz u mnie, też się walają. I porzuciłabym  te asamblaże, dioramy, kolaże, instalacje, rozpoczęła nowe, jak życie od nowa, z rzeźbą, ale mi szkoda tych ludzkich starań, pchlich targów odwiedzania i wydzwaniania do mnie, 10 minut przed przybyciem Bolta, kiedy prasuję ostatni skrawek sukienki, bo za pół godziny odjeżdża mój pociąg w nieznane, a jednak znane. Nic nowego. Tylko, czy ta ilustracja będzie dobra? Pyta Irenka. Zdjęcie ci wysłałam. Tak, tak będzie dobra, dziękuję. Bo pan mówi, że to rycina pochodząca z jakiejś starej książki i już szukam w głowie, co z tego zrobię, matko jedyna, żelazko w ręku, w drugiej ten skrawek, trzeciej ręki nie ma, a trzeba wysłuchać, usłyszeć, podziękować. Tak, kup proszę. Pociąg nie poczeka, nic nigdy nie czeka. I co z tą szufladą? Spod ściany przygląda się lalka. Zrywam z niej czepek, jakiś kołnierzyk, urywam głowę, maluję na biało, oczy były i już nie ma, zupełnie jak moje, twoje, twarzy nie będzie, każdy zobaczy to, co nosi w sobie. Nie wiem co dalej i ile jeszcze. Wyspokoić się muszę w sobie. Umazana w białej farbie, prawie jak w błocie. Odtwarzam w głowie wczorajszą rozmowę z Ulcią, pisałam do niej: jak będziesz w Bolcie, to daj znać, wstawię ziemniaki. Odpowiada: całe życie taplam się w błocie. Bolt za minutę, myśli już się bronią, czytam ponownie, napisałam: jak będziesz w błocie... śmieję się i uciszam myśli. Lalka bialutka, za bardzo, białogłowa jak z muzeum tamtego. Nie może być rozpoznana, że z PRL-u. Porzucam, wracam, porzucam. Zupełnie jak w życiu, odkładam na jutro. Puchatek: wiesz Tygrysku, ja tak naprawdę Prosiaczka nie lubię - nie chcesz, to nie jedz.

13 października 2025

Zimowe Palto

Zapis oryginalny

Palto należy do wielkiej rodziny Ubrań, ale przedewszystkiem do

człowieka, które je kupił, zamienił niechcący w restauracji lub umyślnie ukradł.

Palta są długie i krótkie, a mogą być także kradzione. Ostatnie mają tę własność, że lubią wędrować do miejsc zwanych lombardami, gdzie nieraz długo

czekają na swego właściciela. Ten odnalazłszy je — na znak uznania dla tak

pożytecznego stworzenia — włazi w nie natychmiast z radością a nawet rękami. Palto nie mając nóg, nie może samo chodzić i dlatego człowiek je nosi.

Palto ma po bokach dwa otwory, zwane pospolicie kieszeniami, przeznaczone

do przechowywania zapałek, chustek do nosa i innych przedmiotów zbytku.

W otwory te nie należy jednak kłaść palącego się papierosa.

Palto jest stworzeniem niezmiernie cierpliwem i łagodnem. Daje się trzepać i wieszać i to bez najmniejszej szkody dla siebie. Jest wiernym towarzyszem człowieka, uczestniczy z nim w różnych nocnych wycieczkach i libacjach

po knajpach. Człowiek dobry i miłujący swoje palto, nie skąpi mu od czasu do

czasu sosu, wódki i piwa, jak o tom świadczą plamy niektórych tych stworzeń,

a nawet i rękawry, któremi dobry człowiek wyciera z piwa stoliki — ułatwiając znakomicie ciężką pracę kelnerom.

Palta lubią okolice zimne i wylęgają się tłumnie tylko w zimowej porze.

Ludy środkowej Afryki i literaci paltotów nie znają.

Na lato zapada palto w głęboki sen letni i upalne miesiące przepędza

czasem w ciemnej szafie swego pana. Zazwyczaj jednak znajduje schronisko

wraz z innemi towarzyszami niedoli w miejscach wyżej już opisanych, zwanych lombardami, gdzie oczekuje w spokoju—najbliższego terminu licytacyjnego..


Goniec Poranny

PS Piękna metafora związku z bytem "nieokreślonym"


09 października 2025

Przejście w Przyjście






Czytałam intymny utwór poetycki: Z Podróżowanie w przestrzeni Małgorzaty Południak i przyszedł. Jakby świat inny ze sobą przyniósł w te Przejście, zapach poranny powtórzył, w którym mnie w śnie, przed wyjściem zostawia. Spowity w granatowość z błękitnym akcentem i jedwabnym krawatem w kropki. Uniósł w ramiona, przytrzymał, bo zasiedziałam się stęskniona, niemrawo wyprostowałam nogi z mrówkami w stopach i ustach, które ucałował. Przytulił sobą, przyniósł białe prześcieradło i dziś będzie sypialnia w bieli. Do momentu, gdy rozpalona nocą przepocę siebie i wszystko. Wszystko o czym myślę, gdy o innych rzeczach myśleć niepodobna. I nie mam nic innego w sobie, prócz tego, że dla ciebie będę.