Działam w trybie jęczydupy. Brak płomienia do czegokolwiek robienia. Sens by wstawać nadają osoby, bez których nie potrafię żyć..ściśle to jest jedna, chociaż dziś rano były dwie...Ulubiona ma dziś urodziny!...więc wielka wczorajsza motywacja i przyklejenie karteczek 'zadzwonić do Kasi' wyciągnęły mnie dziś z łóżka po telefon...same skomplikowane przedsięwzięcia...
Nie mam ochoty na bycie gdziekolwiek. Chociaż dziś powinnam być, lśnić...bo też świętuję.
Tylko w łazience kilka małych lampek przebija się przez potężny obłok posępności, pod prysznicem dywaguję, medytuję i wymywam wszystkie brudne myśli, czasami niechcący i te świeże o których nie zdążyłam pomyśleć ...Gdybym wiedziała o co mi chodzi.......to bym wiedziała.
'Pierdu - pierdu' bp
Leżałem w mętnym świetle, a ciało moje bało się nieznośnie, uciskając strachem mego ducha, duch uciskał ciało i każda najdrobniejsza fibra kurczyła się w oczekiwaniu, że nic się nie stanie, nic się nie odmieni, nic nigdy nie nastąpi i cokolwiek by się przedsięwzięło, nie pocznie się nic i nic.
Był to lęk nieistnienia, strach niebytu, niepokój życia, obawa nierzeczywistości, krzyk biologiczny wszystkich komórek moich wobec wewnętrznego rozdarcia, rozproszenia i rozproszkowania
- Gombrowicz -
tak gorąco, tak pełnym uczuciem; nic innego nie znam, ani wiem, ani mam - prócz niej.
- Johann Wolfgang von Goethe - 'Cierpienia młodego Wertera'