Moje uwielbienie do muzyki islandzkich wykonawców, nie ustaje. Od czasu, kiedy Sigur Rós wydało swój najpiękniejszy w moim odczuciu album Valtari nie udało mi się tak samo, zachwycić ich muzyką, wciąż poszukuję tej mgły, niejasności, tajemnicy w dźwiękach, słowach. Gísli Gunnarsson dał mi to dzisiaj.