04 grudnia 2025

Preludium do rzeczy bardziej

Nils Frahm live at la Villette Sonique 02 06 2014






Dzień dobry osobo odbierająca. Tak mnie przywitał Tata. Jakieś milczenie we mnie przez chwilę, jakiś zgrzyt, bo chyba nigdy nie pogodziłam się z przeszłością, z uczuciem odrzucenia, które nadal nie wiem, czy nie istniało tylko w mojej głowie. Pewnie tylko.

Przecież jestem Twoją córką!? powiedziałam. Już chciałam powiedzieć: przecież wiesz co urodziłeś, przecież wiesz, co spłodziłeś, chociaż z obiema wersjami, to galop myśli raczej, przystosowany do wariactwa bezosobowego, aby wejść z nim w drogę sarkazmu. Powiedziałam - przecież wiesz kogo wychowałeś, nadal jestem Twoją córką, nie osobą. 

- Tu bym polemizował, bardzo muszę się pilnować, by zwracać się bez określenia płci, bo będą karać, nawet przez telefon :) 

Oczywiście, to wszystko żarty, ale ile wspomnień obudziły takie niewinne słowa.

Teraz sobie myślę, że córka nadal określa płeć, więc jak to będzie?

Ale nie o tym chciałam, to wpadło w międzyczasie (tata zadzwonił) w pierwszą literę zapisania tu moich rozmyślań, które od nocy, od tygodnia, roku, 10, 15 lat snuję. Ale najpierw noc. Wspominałam, że ludzie różne ścieżki u mnie wydeptują i to właśnie z tego ich dreptania, euforia nocna przyszła, bo ktoś wygrzebał Nils Frahm live at la Villette Sonique, to jest najwspanialsze nagranie koncertowe, które mnie kiedyś rozpuściło i przepadłam w miłości do Nilsa Frahma. I możecie odmówić sobie jego usłyszenia, a najlepiej z wizją zobaczenia, ale żaden inny koncert, nie zastąpi tych emocji, które odkryłam tutaj. No może, jeszcze podobne, można znaleźć  Nils Frahm Boiler Room x Dimensions Opening Concert Live Set  Oczarowana, oniemiała, jak może brzmieć muzyka, jak można ją grać, całym sobą. I żadne nagranie, zapis koncertowy, czy nawet studyjny, nie jest taki sam. Odkryłam, że nawet oddech, przełknięcie śliny, zmrużenie oczu, czy szmer, przyczynia się do nowej interpretacji utworu u Nilsa. Zatrzymanie, powolniejszy dotyk klawiszy i już Nils, jakby zaczynał zupełnie na nowo. Zapis zniknął z bloga i mojej playlisty, ale pozostał tytuł (nocą wypłynął) i znalazłam, bo ktoś przed usunięciem przez Arte, zarządzającego Nilsowym zapisem koncertu, skopiował i ponownie udostępnił. Matko i rozpisuję się o Nilsie, a to miało być tylko preludium, do innych rzeczy, powiązanych ze słuchaniem "odkrywkowym" z mojego bloga.

Obiecuję wieczorem dokończyć. Póki co, posłuchajcie Nils Frahm live at la Villette Sonique



4 komentarze:

  1. Rola córki... hehe, przypominając o swoim istnieniu i więzi, która mimo lat i zawiłości pozostaje, to dla rodzica mimo wszystko wsparcie. JJak to karać? Czyli na wieki zostanę osobą poetycką? A nie poetką? Serio, zostaje nam Nils.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tata ma takie poczucie humoru, że nie zawsze rozumiem, skąd te jego prawdy, wiem natomiast, że zalążek każdej myśli, rozwija się u Niego z czegoś, co sam przetrawia. Zapewne gdzieś przeczytał, usłyszał i ironizowanie tego w sobie i najbliższym środowisku, pomaga mu się z tym oswoić. Ja nawet do B. wczoraj powiedziałam, że zadzwonił na pewno po to, by wypróbować tej formy i zbadać reakcje. Mógł też zadzwonić do mamy, są w tym tygodniu rozdzieleni (60km), tylko odpowiedź mamy, na pewno nie byłaby taka zduszona jak moja. Myślę, że zadzwonił i do Niej :) Tak podobno będzie, nie wiem, oddałam telefon B. i on dalej z tatą konwersował, ja naturalnie się wyłączyłam. Nils, miałaś czas by włączyć? :*

    OdpowiedzUsuń