30 listopada 2025
Czułość w objęciach Ambientu
29 listopada 2025
28 listopada 2025
PŁUCA
Muzyka mnie sama znajduje
Willingness
26 listopada 2025
Nobody Knows My Name
Pani codziennych listów ja bowiem nie wytrzymuję, nie jestem w stanie ich wytrzymać. Odpisuję na przykład na Pani list, a potem leżę w łóżku na pozór spokojnie, ale całe moje ciało drży i o niczym innym nie wie, jak tylko o Pani.
Elias Canetti, Listy do Felicji. Tom 1
Nieporadność moją i twoją przecież, bo mieszkasz we mnie, chcę swoim imieniem na kształt życia pisać, próbuje układać zdrewniałe słowa strugam w imię spełnienia myśli rozkładam, w boleniu jestem mistrzem w tęsknocie przegraną budzę się nocą, która w blasku słońca zapomniała że była, życie mi z oczu zabrała, chcę uśmiechu w sercu więc przed lustrem próbuję dławiąc się przy tym myślą nieswoją przytulam dłoń, która była blisko spojrzenie, które zdjęło ostrożność, nic nie chowam, umieram, żyję.
25 listopada 2025
O miłości
Apparat - An Echo Skips A Name (alternate take)
Godzina umarcia, odnotowano 12:31
Miłość
Album A Hum Of Maybe ukaże się 20 lutego 2026 roku nakładem Mute
Cały czas, roztrząsam w sobie - gdzie na koncert?
Stary Maneż w Gdańsku, przyzwoita akustyka, nie trzeba podróżować i włóczyć się po obcych hotelach. Berni odpuszcza, bo ja chcę na płytę, pod scenę wiem, że nie potrafiłabym usiedzieć na dupie, a On, wolałby w lożach, czy jakichś tam balkonach na piętrze.
A2 Wrocław, nie byłam nigdy, nie wiem jaka akustyka, za to spotkanie z ulubionymi człowiekami to +100 ♥️ do rekompensaty za wszelkie nieudogodnienia podróży.
Dochodzi jeszcze Tauron w Katowicach, absolutnie nie jestem festiwalowa.
23 listopada 2025
22 listopada 2025
flora cash - pyramid scheme (unreleased)
Cały dzień w sobie układałam to, co się we mnie wydarza. Wyłączam się na ludzi. Na siebie się wyłączam. Coś mi spokój, życie mi coś odbiera, bo znowu płuca wypluwam, jak głowa i serce nie trybią, to od razu ciało się ziemi domaga. Ale była też euforia sobotnia, przesyłka sobotnia. W czwartek późnym wieczorem dorwałam, miałam otrzymać przesyłkę we wtorek, cuda się zdarzają, przyszła dzisiaj. Mam, mam pierwszy tom Kafki listów do Felicji.
21 listopada 2025
20 listopada 2025
Otwieram usta
by pogłębić ich czerwień, słowa z pomiędzy dziewczęcych zębów wysykuję, utyskuję, rzucam kurwami, bo już nic zobaczyć niepodobna. Gdzie są moje okulary? Czy ktoś widział moje czerwone buty? Powracam do ust i znowu nie mogę dotrzeć, do tego, jak je zacisnąć, by nic już nie mówić, by wszystko myślało się bez odległości. Kilka godzin, to jak kilkaset kilometrów, nie mogę przypomnieć sobie wczoraj, gdzie była ta droga, znaki, którą ręką prowadzić czerwień, by nadać kształt na zawsze. Nie śpię. Rumienie się niedostatecznie, może więcej ciepło, może mróz sprawi, że nabiorę podobnych odcieni, a potem myślę znowu, czy tych ust, w serwetce nie zostawić.
19 listopada 2025
Tired Eyes, Waking Hearts
Message To Bears - Open Lungs
Letters to Felice
Najpierw zafascynowała mnie historia tego albumu, wiadomo, Kafka interesuje mnie od zawsze. Nie będę kopiować opisu z bandcamp, ale niteczkę do, zostawię. Oczywiście pierwszy utwór jaki kliknęłam, To Listy do Felicji, która wywarła najistotniejszy wpływ na życie i twórczość Kafki. A sam Kafka na inne pokolenia artystów, pisarzy, filmowców, muzyków, I od razu przepadłam, bo chyba mi brak Trentemoller i Lulu Rouge, a utwór ten natychmiastowo te dźwięki przywołał. Pozostałe są już różne, ale mimo to, przypisana im historia, robi swoje.
To może fragment, początek Listy do Felicji - Franz Kafka
"(Na papierze firmowym Zakładu Ubezpieczeń)
Praga, 20 września 1912
Wielce Szanowna Pani!
Na wypadek gdyby Pani, co jest zupełnie możliwe, nie mogła mnie już sobie przypomnieć ani trochę, przedstawiam się jeszcze raz: nazywam się Franz Kafka i jestem tym człowiekiem, który po raz pierwszy przedstawił się Pani w Pradze na wieczorze u pana dyrektora Broda, a następnie przez stół podawał Pani, jedną po drugiej, fotografie z podróży pod znakiem Talii, i wreszcie w tej ręce, którą teraz uderza o klawisze maszyny, trzymał Pani rękę, którą potwierdziła Pani swoją obietnicę odbycia razem z nim w przyszłym roku podróży do Palestyny.
Jeśli wciąż jeszcze ma Pani ochotę na tę wyprawę - wtedy powiedziała Pani, że nie jest w swych postanowieniach chwiejna, a i ja nic takiego u Pani nie zauważyłem - to będzie rzeczą nie tylko wskazaną, lecz bezwzględnie konieczną, ażebyśmy już teraz starali się porozumieć co do tej podróży."
*Nie jestem w posiadaniu żadnego z tych tomów, to moje małe marzenie.
I obiecana niteczka do albumu Now Claims My Timid Heart
18 listopada 2025
Wake Up Strange
Archive, ale nie jak Archive, drugi singiel, zapowiadający album Glass Minds’ out on Dangervisit (2026)
Wstążki duszącej pary umierających marzeń, wałęsające się w chodnikach liści z jesieni, wsiąkające w jałową krainę iluzji. To miejsce skażone spamem pokuty za wu wei. Było kiedyś domem fikcji literackiej, ze snów zrodzonej, wyimaginowanym cieniem z rozpaczy po tym, co nie zaistniało. Spotykaliśmy się w symbiotycznej przeszłości, nigdy sobie nieznani, na granicy przestrzeni czasu teraz, który kształtowaliśmy snami. Nasze miłości nigdy się nie wydarzyły, słowa nigdy nie wypowiedziały, ale rozkwitały. To przestrzeń, która nigdy tak naprawdę nie była rzeczywista. Ludzie przychodzą i odchodzą. Ocean wiecznego zatracenia. Moje echo lamentów. Wszystko nienarodzone i nieumarłe. Zagubione i odrodzone. Mgliste pogrzeby poranków, po snach z którymi zostajemy sami. Ulubiona doktorka Kasia S. właśnie złożyła mi życzenia z okazji narodzin, na moje wspomnienie beztroski, pierwszego dnia życia. Wyrozmawiałyśmy sobie, że zrobi to też jutro - zaproponowała. Razem zakopiemy te wstążki senne, które lubią w dzień powiewać. Rozumiecie, jesień, wiatr porusza wszystko. Góry powstałe ze strachu, ich grzbiety przekroczyły ziemskie granice. Bez lustra, jest pamięć po tym, co wydarzyć się nie było. Doświadczanie zmysłowe. Empiria.
16 listopada 2025
In Fantasia
Kishi Bashi (Kaoru Ishibashi)
Przyszedł na świat w roku 1910, najprawdopodobniej w południowym Tyrolu. Wielki, opasły stwór mierzący 192 cm. Wciąż wymaga uwagi. Włóczy się za mną, bo nieść go nie mogę. Wożę go po złożeniu przedniego siedzenia, inaczej nie wejdzie, a i tak cały samochód zajmuje. Kto by pomyślał, nieodłączny kompan, towarzyszący mi od siedemnastego roku życia. I nie! Ja wcale nie wybrałem go sobie. Bo jakbym mógł skazać się na tak nieporęcznego przyjaciela przeszkodę, której w moim małym mieszkanku muszę wciąż ustępować. Nie przyjmuję gości, bo zaraz on staje się głównym tematem rozmowy. Sam na sam z kobietą? Ależ skąd! Już od dwóch lat nie miałem kobiety, bo ten stoi i gapi się, pilnuje jak przyzwoitka nie pozwalając na zrelaksowanie intymne. Wepchnąłem go kiedyś do łazienki, na nic się to zdało, bo sama świadomość jego obecności wpędzała mnie w obłęd. Mam dopiero 35 lat i wyglądam, że tak powiem nie najgorzej, ale życia nie mam, żadna kobieta mnie nie zechce, bo gdyby miało się zdarzyć, to musiałoby u niej. Przy mojej skromnej pensji nie mogę sobie na wiele pozwolić, ale o niego dbać muszę, bo kurczy się w wilgoci, wybrzusza na zimnie, wykrzywia i nie raz musiałem go swoim płaszczem okryć, ciałem dogrzać, w efekcie czego on zdrów nienaruszony, a mnie grypa zjadała powoli. Do tego wygląda jak słusznych wymiarów kobieta z nisko osadzonymi biodrami, nikłą talią i zwisającymi ramionami, jedynie szyję ma długą. Och, tę chwytam najchętniej, podniósłbym go za nią i rozbił, roztrzaskał o podłogę. Pewnego dnia, w samym środku orkiestry jak mnie tąpnie, to nie ręczę za siebie. Wykrzyczę swą miłość do sopranistki, może tym jej serce poruszę, utratę etatu w sobie zduszę i odejdę, będę wolnym człowiekiem.
W utworze In Fantasia, kontrabas to majstersztyk budujący emocje. Najsampierw przestrzeń, ambientowa plama, bardzo eteryczna, rozchodzi się w skrzypcach i wokalizie. I potem on, długie nuty w dolnym rejestrze, początkowo subtelne, wyczuwalne w człowieku drżenie, przechodzi w taniec z wiolonczelą, zaczyna oddychać, nabiera mocy dając fundament szerokim, smyczkowym legato, pozwala rozwinąć się skrzypcom. Dramaturgia, głębia, zanurzenie i stopniowe wyciszenie. Uwielbiam, doskonały w trasę.
*Opowiadanie napisałam po zapoznaniu się z niezwykłym utworem literackim "Kontrabasista"
sentyment
14 listopada 2025
Kąpiące się głowy
Straciłam głowę, zupełnie. W ubiegły czwartek, byliśmy świętować i kiedy wyszłam zapalić, spostrzegłam głowy w klatce. Zaglądam nieśmiało, gdyż widzę mężczyznę krzątającego się, zbierającego do wyjścia. Ale rozumiecie projekt z ludźmi, przybrał w okamgnieniu nową postać, formę. Więc pukam, po chwili już szarpię nerwowo za klamkę drewnianych, starych drzwi z okienkiem i myślę, by od tyłu nie było jakiegoś wyjścia, bo światło pstryk, a ja będę musiała biec i tyłu szukać, a wcale to nie takie proste. Ale podszedł, podszedł pan, otworzył, ale głowy nie chciał sprzedać, klatka obwiązana łańcuchami i tylko wszystko, albo nic. A potem, tyle wolnego było, a ja z głowami w sobie jeździłam, obecna nigdzie, jakby tylko to w życiu się liczyło. Umawiałam się to pan nie mógł, to znowu ja, wczoraj miałam być, ale kładąc się po drugiej spać, przeczytałam wiadomość od Breitcików, że w południe wpadną i już spać nie mogłam. Południe było tak fascynujące, że trwało do zamknięcia sklepu z głowami. A dziś, dziś pojechałam w deszcz do sklepu ze starymi przedmiotami, po głowy. I są.
Teraz jeszcze bardzo mocny zachwyt, taki co to człowieka w gardle dusi, napina i jakby brakowało powietrza, nie wiem czemu tak, ale mocno tąpnęło. Usłyszałam w Sejsmograf Patrzę teraz, pod wyświetlaczem, jest moja łapka w górę, czyli znałam. Ale nie mam pojęcia, jak to się stało, że nie pamiętam. These New Puritans - A-R-P
13 listopada 2025
DLACZEGO NIEDŹWIEDZIE POLARNE NIE ŻYWIĄ SIĘ PINGWINAMI?
Najsampierw Wierzby, Wierzby o świcie, obraz olejny namalowany przez Łukasza Breitenbacha.
Czujecie ten spokój? Jakby obraz szeptał delikatnie, przez mgłę, wchodził w dialog z człowiekiem. - To tylko pejzaż, to tylko światło, to tylko ty. I stałam tak z tym obrazem, słuchałam i już nie wiem, co się więcej w tym momencie działo. Chciałam odpowiedzieć, że znam to światło, te miejsce, nie wiedziałam tylko czy powiedzieć, że znam siebie, bo to nie byłoby prawdą i chyba nic nie powiedziałam i widzieć przestałam i ta mgła zrobiła się jeszcze bardziej poranna, pozostawiając u podnóży rosę. Horyzont, światło, być może w pamięci rozświetliło wspomnienie znajomego ze snu miejsca. Pewnie pod te wierzby biegłam, patrząc jak mgła tonie. I tak jest z każdym Breita obrazem, on nie opowiada historii, on maluje tak, że potrafi człowiekowi, jego własną przypomnieć. Mogłabym zamieszkać w tym obrazie i na pewno, nie czułabym się samotnie. Szukałabym końca i początku. Obraz zamieszkał we mnie, u mnie.
I teraz znalezisko. Ponowne odkrycie tego, co już 12 lat temu odkryłam i się podziało, podziało nie gdzie indziej, tylko na moim blogu, ale różne ścieżki tu ludzie wydeptują i na wierzch wypłynęło, jak wiele innych rzeczy ważnych, albo niegdyś istotnych.
Sigury. Ten zapis koncertu, jest mi tak jednaki z tym obrazem, tak pasujący harmonią, oddechem.
Zapomniałam o Pingwinach? Nie, nie zapomniałam, ale wiecie dlaczego niedźwiedzie polarne nie jedzą pingwinów?
Odp. A - bo są niesmaczne?
Odp. B - bo mieszkają na dwóch różnych półkulach
09 listopada 2025
07 listopada 2025
ENJOY NEW - Gísli Gunnarsson - Glókolla(Official Music Video)
Moje uwielbienie do muzyki islandzkich wykonawców, nie ustaje. Od czasu, kiedy Sigur Rós wydało swój najpiękniejszy w moim odczuciu album Valtari nie udało mi się tak samo, zachwycić ich muzyką, wciąż poszukuję tej mgły, niejasności, tajemnicy w dźwiękach, słowach. Gísli Gunnarsson dał mi to dzisiaj.
05 listopada 2025
enjoy new - Mitch Sanders - Mum (feat. Tricky)
Człowiek odpala maszynę, maszynę łączącą ze światem, zasiada przy stole, ruch ręki klik klik, omija wyskakujące maile, bo przecież środa, trzeba zebrać muzykę, którą twórcy zasiali i od razu jak śnieżyczkę, czy innego krokusa wczesnego, na połaci bieli oczy wypatrzyły, tego jedynego, co od pierwszych nut umarcie powoduje. Z pięć razy powtórzyłam, że już umarłam, przepadłam, że moja otwarta dziura na plecach, dziura po kuli na samym środeczku, na wysokości obojczyków, znów przepuszcza, mimo, że zaklejona, bo tamtędy mi dusza od prawie tygodnia ucieka.
04 listopada 2025
Mistrzowie dygresji
Coś mi się otworzyło w głowie, jakiś rozświetlający umysł punkcik, tąpnął bez opamiętania. Ach przypadek, ten wielki scenarzysta olśnień. Nie raz już myślałam, kiedy mnie wiódł na pokuszenie, że coś jest po prostu niechcący, do chwili, gdy z tej przypadkowości wytlił się subtelny sens, który nie dawał mi spokoju. Zupełnie jak teraz. I zapewne do jutra zgaśnie. Chciałabym, by upadła teraz szklanka z herbatą, a ja w jej plamie będę czytać, odnajdywać zaprzeszłe. Nie no, żartuję, ale to taki cichy bunt przeciw logice zaistniałego. I teraz doszła dygresja. O tak, kochamy dygresje, to nasze herby i sztandary, jak muzyka Szopena narodowym dobrem. Zabrzmi to jak żart, ale dla mnie to Disco Polo muzyki poważnej w wersji salonowej. Wszyscy znają, nikt nie słucha, ale potrzebujemy tego emocjonalnego mechanizmu, kolein odczuć w które wpadają ci słuchający, bo tak trzeba z nabożnością, jak przed świętym sakramentem narodowej pamięci, melancholii. To samo dzieje się z Disco Polo, tylko miast salonów - wesela i tu na odwrót, nie wypada nie zatańczyć, bo każdy przecież zna ten rytm, bo to też muzyka większej części narodu. Kiedyś rozmawiałam z R., że moja droga muzyczna przeszła drogę od Armina van Buurena, do Arvego Henriksena, a teraz kiedy o muzyce... kolejny przypadek, nawet nie subskrybuję, ale proszę bardzo, bez subskrypcji, z powiadomienia, Armin w wersji piano, z orkiestrą. Moje zdziwienie, ten przypadek niejasny, bo Armin to Dj, muzyka techno, a tu proszę. I już punkcik myśli wyfrunął, złapał tę niteczkę i poleciał. Sens z nimi za rączkę pobiegł. Ciągu dalszego nie będzie. Nigdy nie ma, więc jak obiecuję, że coś nastąpi, coś kiedyś dopiszę, to nigdy nie wierzcie. Te kiedyś znika po chwili, przysłonięte następnym dyskursem. I taka też, jest ze mną rozmowa.
Tam u góry, to część mojej instalacji, niedopracowana i też przyznam, że punkcik uciekł, bo już z 5 razy koncepcję inną rozważałam, dopiero pięć :)
01 listopada 2025
Roger Eno - Spell
Przepływ myśli
(zarejestrowany z pomocą transkrypcji)
Nie można mieć nic na zawsze, ludzi nie można mieć na zawsze i tylko dla siebie. Życie połączyło mnie z osobami, które dużo mnie nauczyły, otworzyły we mnie inne drogi, światy wewnętrzne. Osoby do których chętnie wracam, są jak przypomnienie walki samej ze sobą, którą wygrałam. I to zawsze są miłe powroty, nigdy zobowiązujące, natomiast nadal odkrywcze. Tęsknię za takimi osobami, bo wiem, że dały mi coś, czego sama bym w sobie nie znalazła. Są też ludzie, którzy są moim lustrem, relacja z takimi, pokazuje mi, kim jestem, ale to nie zdarza się często. Właściwie, to te same osoby, co powyżej. Są też tacy, z których zetknięciem wypływają na wierzch obrazy, które bolały, błędy, które popełniłam i takie osoby też wracają na moją drogę. Godzę się na to, bo taki powrót przypomina mi, że nie powinnam w tym miejscu zostawać. Wszyscy ludzie w moim życiu, właściwie jestem nimi wszystkimi, jestem stworzona z ludzi, których spotkałam na swojej drodze, są mi bliscy. To nie tak, że ich naśladowałam, chciałam być jak oni, nie zawsze mi się podobali, czasem wręcz przeciwnie, ale pokazywali mi, że to, co mnie w nich drażniło, jest też we mnie. Osoby, które pięknie mnie prowadziły, pozwoliły mi poznać siebie, rozwinąć się, polubić, pokochać, do nich też wracam, z czułością rozmawiam, kiedy nasze ścieżki znów się przecinają, chcę oddać im wdzięczność, że były, są. Nie wszystkie te osoby myślą jak ja, nie wszystkie widzą świat w podobny sposób, i na powrót ja jestem w ich drodze, tak jak one kiedyś były przy mnie, w mojej. Jakby ponowne poznanie, zajrzenie w siebie, odkrywanie nieodgadnionego, potrzeba rozmowy, poruszenia, rozedrgania, które pozwoli dalej kształtować siebie, trwała w nieskończoność. Kiedy po latach spotykam takie osoby, czasem czuję wstyd, że kiedyś ich nie rozumiałam, a właściwie, że nie rozumiałam siebie, bo to nie ten człowiek mi coś uniemożliwiał, tylko ja sama tkwiłam w wyobrażeniach, zaściankowych prawdach, nie potrafiąc przyjąć tego, co mi dawał. Czułam się udręczona, wszystko to oczywiście, działo się w mojej głowie. Dziś patrzę innymi oczami, z wdzięcznością, że tacy ludzie stanęli na mojej drodze. Zdarza się, że taki człowiek nadal nie jest świadomy tego, co we mnie poruszył, czy...
cdn.
.jpg)








.jpg)
