Noc
w ostatnim rozdziale
z wyrwaną stroną i spisem treści
jasna piszczel latarni
opada na dno światła
nie śpię
według misternie ułożonego planu
odsuwam krzesło
wchodzę na stół
okręcam się
w porcelanowym labiryncie
dla zabicia czasu
czytam z ruchu warg
to chyba koniec pewnej epoki
zupełnie przypadkowy popielec
Rzeka
nie ma już rzeki podziemnej
tylko krople potu
nasze małe blizny
na wielkiej pustynnej mapie
Nic
niczego mi nie zabierzecie
niczego mi nie daliście
wszystko co mam zabrałem
samemu sobie
tak marne są początki
kres wszystkiego
niepoliczalne ciche sny
przecinające świat na pół
Wiersze z tomiku poetyckiego Szymon Kantorski - KWADRA.
Byłam, słuchałam, co usłyszeć mogłam. A czego nie mogłam - domyśliłam. Próba zapisu całego spotkania, nie powiodła się, bo chwilę przed przybyciem na miejsce, padła bateria. Pan z Bolta, a może Ubera (nie napiszę, że miły, bo wywiózł mnie gdzieś za daleko, a ja i tak już spóźniona) próbował jednak ratować, 5%, tyle zyskałam w ostatniej chwili. 5% na całe życie zapamiętam, bo nagle stałam się nieobecna, bez łączności z tobą świecie i cisza, która zmieniła wszystko. Mari ratowała moje niesłyszenie, manewrując przez pół spotkania, szukając w różnych aplikacjach swojego aparatu, takiej "drogi" która okaże się pomocna. Spotkanie z Szymonem poprowadziła Małgorzata Południak, jakby zamienili się miejscami, bo dopiero co, końcem września, Szymon prowadził spotkanie z Małgosią. Stowarzyszenie Łazęga Poznańska, nie wiem, nie pamiętam czy dzieliłam się po wrześniowej podróży czymkolwiek. Ale to takie miejsce, gdzie mogłabym zamieszkać, w tym drugim pomieszczeniu, gdzieś pośród instalacji, obrazów, fotografii i milionów różnych przedmiotów z duszą, mogłabym udawać niedorobiony eksponat, taki z dziurką na wysokości obojczyków pośrodku, z którego uwalnia się bladnące światło, albo na podwórku mogłabym zamieszkać, gdziekolwiek. W Poznaniu maja pyszną wodę w kranie. Wtrącam teraz o tej wodzie, bo za chwilę zapomnę. Poznań - miasto doznań, Poznań jest kobietą (to napis z wiaduktu kolejowego), jeszcze gdzieś wyczytałam, że Poznań, to miasto złamanego serca. Dla mnie przede wszystkim Poznań, to miasto w którym mieszka wiele pięknych człowieków, moich człowieków. Uwielbiam i chociaż nie zawsze z wszystkimi się uda spotkać, to cieszę się, że gdy wyznaczam mój kierunek - Poznań, skrzykujemy się wytrwale, terminy przekładamy, porzucamy - co porzucić można i spotykamy się zawsze. I jeszcze moja miła, najmilejsza, z Nią w pół drogi. Ostatnio dojeżdżałyśmy do Łodzi.
Mała pamiątka wieczoru z Małgoś. Bo impuls zaczął przybierać na sile/ pulsować/ kiełkować w momencie, kiedy Małgoś powiadomiła mnie, że przylatuje do Poznania poprowadzić Wieczór Autorski.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz