Najsampierw Wierzby, Wierzby o świcie, obraz olejny namalowany przez Łukasza Breitenbacha.
Czujecie ten spokój? Jakby obraz szeptał delikatnie, przez mgłę, wchodził w dialog z człowiekiem. - To tylko pejzaż, to tylko światło, to tylko ty. I stałam tak z tym obrazem, słuchałam i już nie wiem, co się więcej w tym momencie działo. Chciałam odpowiedzieć, że znam to światło, te miejsce, nie wiedziałam tylko czy powiedzieć, że znam siebie, bo to nie byłoby prawdą i chyba nic nie powiedziałam i widzieć przestałam i ta mgła zrobiła się jeszcze bardziej poranna, pozostawiając u podnóży rosę. Horyzont, światło, być może w pamięci rozświetliło wspomnienie znajomego ze snu miejsca. Pewnie pod te wierzby biegłam, patrząc jak mgła tonie. I tak jest z każdym Breita obrazem, on nie opowiada historii, on maluje tak, że potrafi człowiekowi, jego własną przypomnieć. Mogłabym zamieszkać w tym obrazie i na pewno, nie czułabym się samotnie. Szukałabym końca i początku. Obraz zamieszkał we mnie, u mnie.
I teraz znalezisko. Ponowne odkrycie tego, co już 12 lat temu odkryłam i się podziało, podziało nie gdzie indziej, tylko na moim blogu, ale różne ścieżki tu ludzie wydeptują i na wierzch wypłynęło, jak wiele innych rzeczy ważnych, albo niegdyś istotnych.
Sigury. Ten zapis koncertu, jest mi tak jednaki z tym obrazem, tak pasujący harmonią, oddechem.
Zapomniałam o Pingwinach? Nie, nie zapomniałam, ale wiecie dlaczego niedźwiedzie polarne nie jedzą pingwinów?
Odp. A - bo są niesmaczne?
Odp. B - bo mieszkają na dwóch różnych półkulach
.jpg)